Polecane produkty
Masaż a wizerunek masażysta, czyli tort już dawno podzielony
Wydaje się że na temat masażu, jego różnorodności jak i metod jemu pochodnych
napisano już wszystko. Co do osób sięgających po niego, podobnie, zwłaszcza
tych, którzy go wykonują. Jednakże czytając przychodzące emaile, czy też
artykuły w Internecie w stylu – masaż dobry biznes – mam wrażenie, że coś tu nie
gra. Może taki miraż roztaczają osoby żyjące tylko ze szkoleń lub mające
problemy z naborem do szkół i uczelni. W każdym razie przestroga, nie należy
czytać niepodpisanych artykułów internetowych, a już na pewno pisanych przez
osoby absolutnie nie znające środowiska jak i podstawowych wiadomości o istocie
sprawy, czyli o samym masażu.
Dla sprostowania kilka uwag do ogólnych dyskusji.
1. Wykonywanie masażu jako hobby, a praca profesjonalnego masażysty.
Tu się drogi rozchodzą. Jeszcze 10, nawet 5 lat temu można było pójść na dogodny
kurs i rozpocząć pracę. Dziś wystarczy wejść na jakiekolwiek forum i zobaczyć
ile osób szuka w tym zawodzie pracy i to osób z pełnymi w tym kierunku
kwalifikacjami. Dyplomowany masażysta to przede wszystkim technik masażysta,
uprawnienia w ramach przedmiotu masażu, w programie fizjoterapii mają tym samym
fizjoterapeuci, w pewnym zakresie także inni praktycy, masażyści po kursach.
Także w pewnym stopniu masażem, zwłaszcza w nurcie spa, zajmują się też
kosmetyczki, kosmetolodzy, a ostatnio sięgają po masaż psycholodzy,
psychoterapeuci. Choć ci ostatni bardziej po metody body work.
Sam start jest rozpatrywany przede wszystkim przez pryzmat konkurencji
ilościowej, co do jakości trudno wyrokować. Przepiękny zawód, wymagający dużego
zaangażowania, gorąco polecam. Jednakże warto zdać sobie sprawy, że wystartować
coraz trudniej. Tym bardziej, iż sporo osób wykonuje przeróżne zawody, a dorabia
sobie po godzinach. Ma to więc niewiele wspólnego z byciem profesjonalnym
masażystą w pełnym wymiarze i jako osoby wykonującej różnorodne masaże w ramach
podstawowego profesjonalnego zajęcia. Warto tą kwestię swoim uczniom, studentom,
słuchaczom, kursantom przybliżyć. Tak więc tu należy zadać sobie podstawowe
pytanie:
- Co rozumiemy przez wykonywanie sobie masażu ot tak, „na pół gwizdka”, a co
przez profesjonalne zajęcie, zawód. Gabinet, opłaty, ubezpieczenia itd. sporo
tego. Tak więc proszę nie wczytywać się w pisane pobieżnie komentarze czy
artykuły, typu jak łatwo i przyjemnie zastać masażystą w spa po kursie. Droga
jest trochę dłuższa niż kilkutygodniowe a nawet kilkumiesięczne kursy. Co nie
znaczy że od nich nie warto zaczynać. Warto, aby przykładowo zapoznać się czy w
ogóle się w tym odnajdziesz!
2. Pokręcony i niezrozumiały ten program nauki. Tak ostatnio zareagował i
skomentował praktyk z zagranicy, jak przeczytał nową podstawę programową, zawodu
technika masażysty. Nie dziwię się. Paradoksalnie programu nie układali sami
masażyści nim zainteresowani. Ale nie w tym rzecz że się im nie chciało, ale
został im narzucony bez konsultacji. Można mieć pretensje do samego środowiska,
owszem słabe, nieskonsolidowane, ale faktem jest, iż program został w sumie
utworzony bez współpracy z samym środowiskiem, zwłaszcza nauczycieli masażu,
wyrosłych z tradycji szkół o profilu technika masażysty. Generalnie zadecydowały
o tym osoby, mające masaż jako jeden z przedmiotów nauki, sięgający 100 godzin
na studiach. Ale w sumie zawód masażysty, technika masażysty czy też terapeuty
masażysty, różni się znacznie od fizjoterapeuty. Tego wątku jednak nie ma sensu
rozwijać, bo jak ostatnio nie tylko sam zauważyłem, jesteśmy bezradni. Nie rusza
mnie to jako praktyka, ale osoby, patrzącej na tego rodzaju zagadnienia z
socjologicznego punktu widzenia. Rzecz to bynajmniej zjawiskowa.
3. Certyfikatowe szaleństwo. Uczyć się warto całe życie i takie wymogi ma ten
zawód. Nie tylko pogłębianie doświadczenia, ale i nauka metod których w szkołach
po prostu nie ma. Kiedy co rusz podstawia się masażystom nowe metody, warto
wspomnieć, iż takie techniki czy też całe nurty jak: powięziówka w różnym
aspekcie, trigger point, masaż głęboki, myofascial release, są w programie
medycznych szkół zagranicą od podaj 2-3 dekad. Podobnie w wielu polskich
szkołach, oczywiście w nieco innych zakresie. Co do klasyka na którym tak się
ostatnio wielu wyżywa, należy zaznaczyć, iż został także zmodyfikowany – poprzez
proces a nie ustawy – sporo lat temu. Ale aby go dogłębnie poznać potrzeba nieco
więcej czasu niż 100 godzinny przedmiot masażu. A gdzie czas na wschodnie
metody, przybliżenie ruchu spa, czy przygotowanie do zabiegów natury
pielęgnacyjno-kosmetycznej?
To co naturalnie zaczęło pojawiać się w szkołach za sprawą bardziej otwartych
nauczycieli, zostaje wprowadzone poniekąd rozporządzeniem. Sęk w tym, że przy
niezłym zamieszaniu, ot reforma po polsku.
4. Masażysta dziwny partner. Niejednokrotnie przysłuchiwałem się jak widzą
masażystów inne osoby. Przykładowo wystawcy na kongresach, targach. Komentarze
że niby to medyczny zawód, ale też może pracować w spa. Kupi taki jeden,
najtańszy stół na kilka lat, parę oliwek w kwartale i taki z niego mają pożytek
handlowcy. Jak z takim współpracować? Nie to co kosmetyka, kupi sporo kremów,
preparatów, oliwek, czy fizjoterapeuta kupujący zwłaszcza sprzęt do
fizykoterapii.
No można mieć i takie wyobrażenie J. Nie powiem, powoduje niepohamowane reakcje
śmiechu. Tyle że od wielu lat, to wykonywanie masażu napędza prywatne gabinety
masażu, po główne dochody w ramach zabiegów na ciało w spa. To masażyści
generują główne przychody, bo jest bardzo silny powrót do zabiegów naturalnych,
wykonywanych manualnie i w każdych warunkach.
Kto tego nie zauważył to nie dziwię się że nie widzi w masażyście partnera.
Dlatego właśnie kosmetyczki, fizjoterapeuci i inne pokrewne zawody są tak żywo
zainteresowane wykonywaniem tego, co należy przede wszystkim do dyplomowanych
masażystów. Także w całej wieloletniej dyskusji o zawodach i ustawach
medycznych, paradoksem jest to, że technik masażysta już przynajmniej od
początku lat 80-tych XX w. był traktowany jako zawód medyczny, podobnie jak
technik fizjoterapii, był po prostu partnerem.
Nie czas jednak na sentymenty, ale na podkreślenie faktu, że ten duży tort z
napisem MASAŻ dawno został pokrojony i podzielony pomiędzy różne grupy zawodowe
także zajmujące się masażami. Masażysta jest dziś tego świadkiem, nie ma
pretensji że w sumie zabiera się jemu pracę, taki system, taki rynek.
Współpracuje zresztą z wieloma środowiskami.
Natomiast jest nam niestety niezmiernie przykro, jeśli inne zawody decydują o
przyszłości tej profesji. Piszę to jako osoba zupełnie prywatna, jednakże przez
lata byłem zaangażowany poza pracą zawodową w promowanie masażu i metod
pochodnych z nurtu body work i spa. Jako masażyści jesteśmy otwartymi
partnerami, ale partnerstwo wymaga współpracy w obie strony.
Kiedyś, zwłaszcza na Dalekim Wschodzie, a także w czasach antycznych w Grecji i
Rzymie, masażysta miał rozkładaną matę lub materac, w zawiniątku, podróżnej
torbie kilka cennych mazideł i aromatów. Podręczny koc, czasem flet którym
nawoływał do masażu. Był raczej człowiekiem wolnym, choć gro masażystów było
niewolnikami, lub też patrząc z innej strony, sporo niewolników zajmowało się
masażem :).
Natomiast nie był uwikłany w żadne zależności. Posyłali po niego poddani jak i
notable.
Taki miał wizerunek i pasowała do niego sentencja Biasa z Prieny:
Omnia mea mecum porto. Tłumaczone później na łacinę.
Wszystko, co posiadam, noszę ze sobą (dosłownie: prawdziwym bogactwem człowieka
jest jego wartość wewnętrzna).
Może czas sobie sprawić taki tobołek, kupić dobrą matę i w drogę.
Piotr Szczotka bodyworker.
www.bodyworker.pl , wędrowny masażysta, pół filozof, niespełniony muzyk,
pochodzący ze Śląska druga połowa XX w.
» powrót do poprzedniej strony
Aby otrzymywać najnowsze informacje :
HABYS - producent wysokiej klasy
stołów do masażu. |
Centrum sztuki masażu -Szkoła masażu. |
Fizjoterapia jest pojęciem nierozerwalnie
związanym z rehabilitacją medyczną.
Rehabilitacja to działanie kompleksowe
stanowiące zespół czynności mających na
celu przywrócenie pełnej lub możliwie
najwyższej do osiągnięcia sprawności
fizycznej lub psychicznej organizmu.